Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

95 rocznica zaślubin z morzem. Dzień powrotu Polski nad Bałtyk

Kmdr Eugeniusz Koczorowski
Generał Józef Haller wrzucający platynowy pierścień na znak zaślubin Polski z morzem
Generał Józef Haller wrzucający platynowy pierścień na znak zaślubin Polski z morzem Eugeniusz Koczorowski
95 lat temu, 10 lutego 1920 r., odbyła się w Pucku uroczystość zaślubin Polski z morzem. Platynowe pierścienie, których użyto podczas ceremoni, ufundowali Polacy z Gdańska.

Data 10 lutego 1920 r. to jedna z najważniejszych, a zarazem najjaśniejszych w historii Polski. Tego dnia w Pucku, niewielkim porcie pełniącym w owym czasie rolę naszego "okna na świat", odbyła się ceremonia zaślubin Rzeczpospolitej z morzem.

Odwieczna tradycja
Obrzęd zaślubin ma bardzo długą tradycję, wiadomo też, że był rozpowszechniony wśród wielu ludów europejskich oraz azjatyckich. Wyrósł na bazie wierzeń i zwyczajów związanych z okiełznaniem żywiołów bądź też oddawaniem im należnej czci, jak również był spektakularnym pokazem więzi człowieka z jednym z tych żywiołów, z morzem.

Większa aniżeli dzisiaj zależność ludzi morza od sił przyrody powodowała powstawaniu najróżniejszych zaklęć i praktyk magicznych mających na celu zjednanie bóstw rządzących morzem. Już w starożytności, a później w wiekach średnich rozpowszechnione były w Europie obrzędy wrzucania do wody wianków, krążków, monet, kółek, kamieni będących symbolem wierności i doskonałości. Dawni żeglarze, a także mieszkańcy miast portowych najczęściej przed rozpoczęciem sezonu żeglarskiego rzucali w morze kółka - pierścienie na znak zaślubin z morzem, tj. wzajemnych trwałych związków, z których ludzie wynieść mieli siłę, bezpieczeństwo żeglugi oraz ochronę swoich ognisk domowych. Ceremonii najczęściej towarzyszyły zabawy, tańce, a także barwne pochody przebierańców niosących rzeźby figuralne, najczęściej totemy, później - zgodnie z chrześcijańskim obrządkiem religijnym - figury świętych, patronów żeglarzy.

W Polsce najstarszym znanymi tego typu obrzędem był swoisty sakrament chrztu w 1000r., odprawiony przez pierwszego biskupa kołobrzeskiego Reinberna, który zamierzając oczyścić morze ze złych pogańskich duchów wrzucił weń pokropione świętymi olejami i wodą święconą cztery kamienie.

Najbardziej zaś znanym i uświetnionym obrzędem były zaślubiny z morzem Zygmunta Starego w 1526 r., który dla podkreślenia swych praw królewskich tyczących otwierania i zamykania żeglugi oraz władztwa nad morzem, wybrzeżem i Gdańskiem wypłynął na statku ze swoją świtą i wojskiem na pełne morze i dokonał tej symbolicznej ceremonii, wprowadzając w tym zakresie wielowiekową tradycje. Najbardziej jednakże efektowna ceremonia zaślubin z morzem odbywała się w Wenecji, która wyłoniwszy się z morza, w ciągu zaledwie kilku stuleci z niewielkich komun lagunowych przekształciła się w prawdziwą potęgę morską. Państwo, morska republika, dla którego żegluga, handel morski i kontakty zamorskie stały się naczelnym, jeśli nie życiowym celem, potrafiło docenić i uszanować źródło swojej potęgi. Stąd też w Wenecji od IX w. corocznie składano hołd morzu w postaci ceremonii zaślubin, w której poza możnymi na czele z dożą udział brały liczne rzesze wenecjan. Zgodnie z uświęconym zwyczajem doża w czasie zaślubin wrzucał ze statku do morza dwa pierścienie, z których jeden przygotowani na tę okoliczność pływacy starali się wyłowić. Najczęściej im się to udawało, co odczytywano, jako pomyślną wróżbę dla dalszego pomyślnego rozwoju żeglugi i handlu morskiego. Analogicznych motywacji prócz oczywiście najistotniejszych w tamtym czasie dla Polski, tj. wymiaru symbolicznego i patriotycznego, można się doszukać w ceremonii zaślubin w Pucku z 10 lutego 1920 r.

Niezapomniane święto

W dniu zaślubin już od godzin porannych do Pucka przybywały liczne oddziały i orkiestry wojskowe, poczty sztandarowe oraz duchowieństwo. Na niewielkim dworcu puckim zatrzymywały się pociągi z różnych miast Pomorza, Wielkopolski, z Warszawy i Gdańska, którymi przybywali dygnitarze, politycy, uczeni, ziemianie. Pieszo, na saniach i furmankach docierali do Pucka mieszkańcy okolicznych wiosek i osad rybackich oraz Kaszubi z najodleglejszych zakątków regionu. Lutowy mróz i śnieg nie zdołał ich powstrzymać.

Wiozący gen. Hallera pociąg specjalny dojechał z opóźnieniem, niemniej dowódcę Frontu Północnego powitano hucznymi okrzykami i oklaskami. Wśród osób towarzyszących znajdowało się wiele znaczących osobistości: wicepremier Wincenty Witos, minister spraw wewnętrznych Stanisław Wojciechowski (późniejszy prezydent Polski), Komisarz Generalny RP w Gdańsku Maciej Biesiadecki, kadm. Kazimierz Porębski, generalicja i wyżsi oficerowie sztabu, a także przedstawiciele misji alianckich. Przyjazdu pociągu oczekiwały na dworcu oddziały wojskowe, w tym również marynarze I Batalionu Morskiego, formacje szwoleżerów oraz ułanów, dygnitarze pomorscy i zasłużeni działacze kaszubscy z wielkim patriotą Antonim Abrahamem na czele (który wedle legendy poczęstował gen. Hallera swoją słynną tabaką) oraz tłumy ludności cywilnej, wśród których nie zabrakło też przedstawicieli świata artystycznego. W trakcie powitania gen. Hallera i towarzyszącej mu delegacji, przybyli ułani krechowieccy z artylerią i nad brzegiem Zatoki Puckiej oddali salwę honorową.

Przy dźwiękach hymnu narodowego gen. Haller przeszedł przed frontem kompanii honorowej, po czym uroczysty orszak, na czele którego kroczyli kaszubscy rybacy z chorągwią kościelną ruszył z dworca w kierunku morza, gdzie oczekiwały przybywających pododdziały Wojska Polskiego i poczty sztandarowe. Dzięki wcześniejszemu skruszeniu w tym miejscu lodu koń generała Hallera krótko prowadzony mógł zanurzyć kopyta w lodowatej o tej porze wodzie Bałtyku, a chorążowie pocztów sztandarowych zanurzyli sztandary w morzu na znak powitania. Po tym symbolicznym zbrataniu się z Bałtykiem gen. Haller podjechał do wyniosłego masztu, przy którym wygłosił przemówienie, zaczynając je słowami:
"Oto dziś dzień czci i chwały! Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim. Naród czuje, że go już nie dusi hydra, która dotychczas okręcała mu szyję i piersi. Teraz wolne przed nami światy i wolne kraje. Żeglarz polski będzie mógł dzisiaj wszędzie dotrzeć pod znakiem Białego Orła, cały świat stoi mu otworem…".

Po przemówieniu, na sygnał dany trąbką przy dźwiękach hymnu narodowego, w huku salw armatnich podniesiono na maszcie polską banderę na znak objęcia służby na Bałtyku. W trakcie tej uroczystości rybak kaszubski, szyper Jakub Myślisz przekazał symbolicznie straż w ręce polskiego marynarza. Tłumy ludzi gromkimi okrzykami "hurra" wiwatowały na cześć generała i z radosnym uniesieniem przyjmowały fakt powrotu Polski nad Bałtyk. Po podniesieniu bandery celebrowano uroczystą mszę św. przy ołtarzu polowym, w czasie której gorący orędownik polskości na Pomorzu, zaciekle prześladowany przez policję pruską, skazany zaocznie na śmierć, ks. kapelan Józef Wrycza wygłosił homilię podkreślając bohaterską postawę, ofiarność i patriotyzm ludności Pomorza w walce przeciwko germanizacji i terrorowi okupantów pruskich oraz swoisty "manifest kaszubski" dotyczący niezwykłych zasług Kaszubów w zachowaniu polskości.

Po zakończeniu mszy gremialnie udano się nad brzeg morza, aby dokonać właściwego aktu zaślubin poprzez wrzucenie pierścienia do wody. Dwa bliźniacze platynowe pierścienie jeszcze na dworcu kolejowym w Gdańsku, gdzie zatrzymał się pociąg z Józefem Hallerem, a on sam był witany przez polską mniejszość, wręczył wybitny działacz niepodległościowy - starosta krajowy pomorski dr Józef Wybicki. Pierścienie były darem Polonii gdańskiej.

Haller ponownie na siwym koniu wjechał w wodę (dokonując tym samym odstępstwa od tradycji wrzucania pierścieni ze statku) i rzucając jednen z pierścieni oświadczył:
"Zaślubiam cię na znak rzeczywistego i wieczystego naszego panowania".

Pierścień zamiast wpaść do wody nieoczekiwanie zatrzymał się na krze. Zdarzenie to opisali jakiś czas później świadkowie, jednak w ich relacjach widać pewne rozbieżności. Według pierwszego przekazu, zgodnie z odwieczną tradycją i na wzór tego rodzaju ceremonii praktykowanych w Wenecji, kilku młodych rybaków rzuciło się w miejsce upadku pierścienia aby go schwycić, ale za chwilę pierścień skrył się w wodach Bałtyku, który zazdrośnie porwał platynowy dar. Jednym z owych młodzieńców był Roman Smoczyk. Na zadane z pewnym przekąsem pytanie gen. Hallera: "Czemuście go nie pochwycili?", o czym wspomina on w opublikowanych pośmiertnie pamiętnikach, rybacy odpowiedzieli słowami, jakże proroczymi: "Będziemy go mieli w Szczecinie" (Szczecin powrócił do Polski ćwierć wieku później).

Według drugiej relacji dotyczącej tego samego zdarzenia, może mniej wiarygodnej, ale równie ciekawej, gdy pierścień padł na krę, oddzieloną od brzegu 12 metrowym lodem, pułkownik Skrzynecki, wielki kawalerzysta, pomimo ostrzeżeń, iż w tym miejscu jest głębia, spiął konia i nie bacząc na niebezpieczeństwo ruszył na lód, który pękając pod kopytami wierzchowca odpuścił na tyle, że pierścień ześlizgnął się z kry i znikł w ciemnych, lodowatych wodach Bałtyku.

Artystyczny zapis chwili
Ceremonię zaślubin upamiętniono wbiciem pamiątkowego słupa z wyrzeźbionym od strony morza Orłem Jagiellonów, a od lądu Gryfem Pomorskim i napisem: "Roku pańskiego 1920 , 10 lutego Wojsko Polskie z generałem Hallerem na czele objęło na wieczyste posiadanie polskie morze". Następnie podpisano akt erekcyjny, którego graficzną oprawę przygotował malarz, a zarazem porucznik Wojska Polskiego Henryk Uziembło. Szata plastyczna tegoż dokumentu nawiązuje do wyglądu dawnych aktów królewskich Rzeczypospolitej i przedstawia na biało-czerwonych polach tarcz herbowych godła Polski oraz Ziemi Pomorskiej. Jako tło posłużył artyście pejzaż sfalowanego morza. Pod spodem widnieje napis "Roku pańskiego 1920, dnia 10 lutego. Na wieczną rzeczy pamiątkę odzyskania morza polskiego. Puck nad Bałtykiem", po czym następują podpisy gen. Hallera, kadm. Porębskiego i ministra Wojciechowskiego.

Nazwisko autora oprawy plastycznej oficjalnego aktu zaślubin zasługuje na uwagę także dlatego, że jest on zarazem autorem kilkunastu szkiców i akwarel poświęconych temu wydarzeniu, na których uwidocznił dość dokładnie sceny zaślubin, ubiór i mundury osób biorących udział w uroczystości, kształt i barwę bandery, sztandarów pułkowych i proporców. Słowem, Henryk Uziembło przedstawiał realia uroczystości na tyle dokładnie, że mają one charakter dokumentalny.

Zaznaczyć należy, że Uziembło nie był jedynym, który uwiecznił podniosły akt zaślubin. Zachowała się także akwarela Juliana Fałata z dedykacją dla gen. Hallera sygnowana datą 11 lutego. Ponadto akt zaślubin Polski z morzem utrwalony został na obrazie olejnym naszego słynnego malarza Wojciecha Kossaka. Tak więc ta podniosła ceremonia poza utrwaleniem jej szczegółów na pożółkłych już fotografiach przekazana została potomnym również w bogatym materiale ikonograficznym.

Uroczystości rocznicowe

We wtorek 10 lutego odbędą się obchody 95 rocznicy zaślubin Polski z morzem
Początek uroczystości o godz. 9.30 na pl. Wolności. Pół godziny później odprawiona zostanie msza św. w farze. Ciąg dalszy obchodów o 11.40 w porcie rybackim. O 17 koncert pieśni marynistycznych i patriotycznych w puckiej farze.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki