Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

46. FPFF. Piotr Trojan: - Miałem w życiu czas frustracji życiem aktorskim

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
sylwia dabrowa / polska press
Rozmowa z Piotrem Trojanem, ubiegłorocznym laureatem nagrody dla najlepszego aktora gdyńskiego festiwalu, którą otrzymał za rolę Tomasza Komendy w filmie „25 lat niewinności”. Na tegorocznym festiwalu prezentuje własny film, krótkometrażowy pt. „Synthol”. Z aktorem rozmawialiśmy na planie filmu o księdzu Janie Kaczkowskim pt. „Johnny”, w którym Trojan gra jedną z głównych ról.

Co się zmieniło w pana życiu od ubiegłorocznego festiwalu, na którym dostał pan nagrodę?
W moim zawodowym życiu zmieniło się wiele. Dostaję teraz naprawdę ciekawe, filmowe propozycje. Ale nie wydaje mi się, żeby ta nagroda zmieniła mnie jako aktora. Bo przecież wcześniej też grałem. Tylko w tym zawodzie okrutne jest to, że dopiero nagrodzenie za rolę zwraca na ciebie uwagę. A przecież wcześniej grałem tak samo. I miałem ten sam talent, warsztat.

Przez to, że ubiegłoroczny festiwal był w wersji online, nie odbierał pan nagrody na żywo.
A czekałem na tę chwilę dziesięć lat. Przez te lata układałem sobie w myślach przemówienie. Wymyślałem, co powiem i jak będę ubrany, kiedy będą mi wręczać nagrodę. To było moje marzenie, żeby stanąć na tej scenie i przemówić do publiczności. A tymczasem wręczano nagrody też online.

Wygląda na to, że panu aktorstwo przestaje już wystarczać. Stanął pan po drugiej stronie kamery jako reżyser. Na razie filmu krótkometrażowego, ale stąd już krok do pełnometrażowej fabuły.
Miałem w swoim życiu okres frustracji życiem aktorskim i poszedłem na reżyserię do szkoły Andrzeja Wajdy. Już wcześniej pisałem teksty i wystawiałem je w teatrach. W pewnym momencie zapragnąłem nauczyć się reżyserowania tego, co napisałem. Potem złożyłem scenariusz filmu „Synthol” do Studia Munka. I dostałem dotację na swój debiut filmowy. Ten film to była dla mnie duża przygoda.

Czego pana nauczyła?
Nie zdawałem sobie sprawy, jak dużo czasu trzeba poświęcić na przygotowanie się do zdjęć i ile jest potem pracy w postprodukcji. Ale zobaczyłem, jak obraz opowiada film, ile znaczy montaż i że gra aktorska to tylko jeden z elementów całej historii. Nauczyło mnie to świadomej pracy z obrazem, kamerą, z tekstem, z jego dramaturgią. Myślę, że kiedyś nakręcę film pełnometrażowy. Ale na razie przede mną otworzyło się kino z ciekawymi rolami.

Czym jest tytułowy „Synthol”?
To steryd wstrzykiwany pod mięsień. Inspiracją do tego filmowego pomysłu był mój brat, sportowiec, uzależniony od siłowni. I to poprzez niego odkryłem coś, co można nazwać kulturą ciała, która dla tych chłopców z siłowni jest naprawdę ważna. Podczas przygotować do filmu zauroczył mnie świat siłowni, świat wielkich facetów, którzy w tym wielkim ciele często mają serca małych chłopców. Ciekawe są, na przykład, ich relacje z własnymi matkami, które nie znają tego świata, ale wspierają swoich synków nie tylko psychiczne, bo też depilują ich, malują, przygotowują do zawodów.

Pan też gra w tym filmie.
Wpadliśmy z ekipą na szalony pomysł, żebym ja także dla potrzeb filmu wystąpił w prawdziwych zawodach kulturystycznych. Organizator zgodził się na to...

Na osiłka pan nie wygląda...
Dlatego w tych zawodach zająłem siódme miejsce na... siedmiu uczestników (śmiech). Ale stwierdziliśmy, że bez takiego udziału, nie odtworzymy tak prawdziwie upadku marzenia człowieka.

Kim jest bohater grany przez pana?
To trzydziestoletni Eryk, który prowadzi wideobloga ze swoich przygotowań do startu w debiutach kulturystycznych. Pomaga mu w tym nadopiekuńcza matka Teresa, z którą Eryk jest niezwykle silnie związany. Oglądałem takie wideoblogi i widziałem jak chłopcy, którzy je prowadzą, skupieni są na własnym ego.

Trochę jak aktorzy...
Dlatego zawsze trzeba mieć to oko z tyłu, jak mówi Agata Kulesza. W „Syntholu” moją matkę gra Iwona Bielska, fantastyczna aktorka. I kiedy mnie zobaczyła w jednej ze scen, nie wytrzymała, wybuchając śmiechem. Okazało się wtedy, jaki jestem mały przy tych wielkich facetach. To było zabawne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki