Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

400 płaczek opłakiwało Szekspira

Gabriela Pewińska
400 płaczek pożegnało wielkiego poetę na ulicach Gdańska. Co o widowisku z okazji okazji 400-lecia śmierci Williama Szekspira - mówił Krzysztof Dziwny Gojtowski, reżyser.

W happeningu, który organizuje Gdański Teatr Szekspirowski z okazji 400 rocznicy śmierci Williama Szekspira, weźmie udział czterysta płaczek. Płaczki wyłoniono z castingu.
Chętnych, by tego dnia lamentem pożegnać Szekspira, było o wiele więcej. Głównie oczywiście ludzie młodzi, ale - co niesamowite - także spora grupa seniorów, w tym dwie stulatki.

Stulatki?!
Być może starsze osoby przyciągnął temat pradawnej tradycji, znanej kiedyś, dziś raczej mniej, opłakiwania zmarłych przez specjalnie do tego wynajęte osoby.

Kiedyś były to li tylko starsze kobiety. W kondukcie żałobnym, który Pan reżyseruje, opłakiwać Mistrza będą też mężczyźni.
Faktycznie, tu odchodzimy trochę od dawnych tradycji. Jest to oczywisty ukłon w kierunku równouprawnienia. Można powiedzieć, że to prawdopodobnie jedyna okazja w historii świata, aby tę rolę na pogrzebie odgrywał mężczyzna. Wszyscy uczestnicy tego przedsięwzięcia to osoby, które nie mają doświadczenia sceny, ale gdy przychodzą do teatru, to im się oczy świecą, tym bardziej gdy poczują atmosferę prób, teatralnych kulis. Dla wszystkich, by przygotować ich do tej niełatwej roli, przeprowadziliśmy serię warsztatów teatralnych, przeszli ciężką machinę szkolenia.

Płacz na scenie - to wcale nie jest proste zadanie aktorskie.
Rezygnujemy ze słów. Opieramy się na geście i dźwięku. Mimika i ruch są w tym przypadku bardzo przerysowane. Gesty ekstremalne, ekspansywne. Stosuję tu metodykę słynnego reformatora teatru Wsiewołoda Meyerholda. To nawiązanie do „przełamywania” ciała, do odważnego, szerokiego gestu, a nawet do zaprzeczania samemu sobie w tych gestach. Gdy podczas warsztatów kilku grup jednocześnie cały teatr wył, szlochał, lamentował, to było niezwykłe wrażenie.

Ktoś się wycofał na starcie? Przestraszył wyzwania?
Jeden z prowadzących. Stwierdził, że prowadząc warsztaty, natrafił u niektórych uczestników na ich czułe struny, niechcący wyzwolił ich prawdziwą, tłumioną rozpacz. Ryzykowne... Ale nic dziwnego, dobrze przeprowadzone warsztaty teatralne to otwieranie człowieka, uwalnianie jego wrażliwości, emocji.

Psychoterapia przez teatr?
Drama pedagogiczna. Podczas warsztatów trzeba mocno bazować na zaufaniu, żeby początkujący w roli mógł przed kolegą zrobić głupią minę, dziwną pozę i nie bać się ośmieszenia, nie wstydzić się. Ćwiczyliśmy, jak ten wstyd przełamać.

Najtrudniej będzie jednak zmierzyć się z ulicą, otwartym miastem.
Będziemy się bronić językiem gibberish.

Cóż to takiego?
To tzw. język duszy, mowa, która w zasadzie nie istnieje. Używamy słów, które wypowiadamy spontanicznie, które wypływają z trzewi, z serca. To niejednokrotnie sprawdziło się w naszych działaniach teatru ulicznego w sytucjach, gdy ktoś z zewnątrz, jakiś nachalny pijak na przykład, próbował wzbudzić większą uwagę widowni niż aktor. Język gibberish działa na delikwenta wręcz hipnotycznie.

Jak przebiegać będą uroczystości?
Kondukt żałobny wyruszy spod Zielonej Bramy, tam - na dźwięk bębnów - skierujemy się w ulicę Długą. Na czele kroczyć będzie rodzina Szekspira, która żywi do ulicznej gawiedzi, a i do płaczek - niechęć. A wynika to z faktu, że Szekspir zapisał w testamencie spore pieniądze na biednych...

Żonie przeznaczając jedynie łóżko...
I to drugiej jakości. Trudno się zatem dziwić, że rodzina czuje złość... Docieramy do Neptuna, tam zatrzymujemy się na chwilę, potem zmierzamy na ulicę Zbytki i wracamy do teatru, gdzie odbędzie się - między innymi - bodaj pierwsze w Polsce publiczne czytanie testamentu Szekspira. Duch słynnego dramaturga pojawi się, by nanieść w tekście poprawki.

Jak pogrzeb Szekspira wyglądał naprawdę - nie wiadomo.
Dzięki temu mamy pole do popisu, dużą dozę artystycznej swobody. Długo się zastanawialiśmy: Mistrza wciągnąć do piekła czy do nieba?

A Pan gdzie by go usadowił?
Może zacytuję Jacka Kaczmarskiego z „Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego”: „Myśmy raju znieść nie mogli/
Tu nasz żywioł, tu nasz dom!”.

Czyli piekło?
Piekło!

Żegnamy Szekspira

Sobota, 23 kwietnia - 400 rocznica śmierci Szekspira w Gdańsku:

godz. 9-12.30 oraz 16-21 - prezentacja wszystkich sztuk Szekspira w formie 37 miniatur filmowych na 37 ekranach rozmieszczonych w przestrzeni drewnianych galerii Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego

godz. 13.30 - przemarsz żałobników, prowadzony przez 400 płaczek - spod Zielonej Bramy, ulicami Długi Targ, Długą, Pocztową i Zbytki pod GTS.

godz. 14 - happening na murach GTS

godz. 14.15-14.45 oraz 15-15.30

- artystyczny finał obchodów w GTS.

Wstęp wolny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 400 płaczek opłakiwało Szekspira - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki