Żołnierze zginęli w wypadku na samym początku stanu wojennego. Utonęli w lodowatej wodzie żuławskiej rzeki Linawa. Ich czołg spadł z mostu. Nie było szans na pomoc.
- To tragiczny paradoks - ci młodzi ludzie, którzy mogli być wtedy w wojsku wbrew swej woli, zginęli w stanie wojennym, stali się jego ofiarami - mówi Jacek Michalski, burmistrz Nowego Dworu Gdańskiego, co roku współorganizujący uroczystości w miejscu tragedii. - Niestety, nie mieli szans stać się bohaterami wolnej Polski. Ci żołnierze nie mieli zamiaru pacyfikować Gdańska, oni wykonywali bezsensowne rozkazy.
Trzeciego dnia stanu wojennego, ówczesny I Warszawski Pułk Czołgów im. Bohaterów Westerplatte w Elblągu, rozpoczął przemieszczanie do Gdańska z rozkazem wsparcia operacji wprowadzania stanu wojennego w "kolebce Solidarności". Trasa między Elblągiem i Gdańskiem wiodła drogą krajową nr 7. Grudzień 1981 r. był bardzo mroźny. Kolumna pancernych pojazdów wyjechała w nocy. Widoczność była zła, padał gęsty śnieg, był mróz. Po drodze wojskowe wozy musiały przejechać po mostach nad dwiema dużymi rzekami (Wisłą i Nogatem) i kilkoma mniejszymi.
- To była ciężka droga - wspominał dwa lata temu w rozmowie z nami Piotr Bebak, dowódca jednego z czołgów znajdujących się w kolumnie. - Trasa nie była zabezpieczona, nikt nie wskazywał nam drogi. Część pojazdów wypadła z trasy na pobocze. Poza tym sprzęt był w kiepskim stanie, a wyszkolenie załóg, które stanowili młodzi chłopcy, stało na niskim poziomie.
Około szóstej nad ranem, pięć kilometrów od Nowego Dworu Gdańskiego, jeden z czołgów zsunął się z przeprawy na rzece Linawa do głębokiej na cztery metry, lodowatej wody. Zginęli ppor. Marian Pudlak, sierż. Henryk Kosno, sierż. Władysław Stankiewicz i sierż. Roman Tofiluk (wszyscy zostali awansowani pośmiertnie już w czasach wolnej Polski).
Wojsko nie podjęło żadnych działań ratunkowych. Pozostałe czołgi jechały dalej. Sprawa tego wypadku nigdy nie była przedmiotem oficjalnego postępowania. Okoliczności tragedii wciąż czekają na wyjaśnienie. Wspominano o poślizgu, zerwanej gąsienicy, błędzie kierowcy wozu.
- My dowiedzieliśmy się o śmierci kolegów dopiero rano, pod Gdańskiem - podkreślał Piotr Bebak. - Powiedziano nam, że jak to na wojnie, są straty. Mówiono nam, że za ich śmierć odpowiedzialność ponosi Solidarność. Oczywiście to była bzdura. Z Marianem Pudlakiem byliśmy w jednostce w jednej sali. Obaj odbywaliśmy służbę po studiach. Wszyscy byliśmy dotknięci śmiercią tych żołnierzy.
Kwiaty w miejscu tragedii
Dzięki staraniom lokalnej społeczności pamięć o wypadku i śmierci czołgistów nie zatarła się. Co roku, w rocznicę tragedii, mieszkańcy okolicznych domów, którzy przed lat widzieli zdarzenie, składają kwiaty. W 2001 r., w miejscu tragedii, stanął krzyż, tabliczka z nazwiskami żołnierzy i fragment czołgowej gąsienicy.
W dwudziestą rocznicę odbyły się w miejscu pamięci duże wojskowe uroczystości. Przybyli na nie m.in. bliscy żołnierzy.
W tym roku po raz ostatni w tym miejscu odbędą się uroczystości. Od przyszłego roku bowiem, w związku z modernizacją trasy nr 7, niemal cały odcinek trasy nr 7 na Żuławach stanie się placem budowy. Potem, kiedy będzie tu droga ekspresowa, możliwości zatrzymywania się nie będzie.
Jeszcze nie wiadomo, gdzie przeniesiony zostanie pomnik, wstępnie mówi się o tzw. Miejscu Obsługi Podróżnych (MOP), który ma powstać niedaleko rzeki.
Czytaj więcej na ten temat: Nowy Dwór Gdański: Przez budowę drogi ekspresowej będą musieli przenieść miejsce pamięci
Wypadek bez wyjaśnienia
Coroczne uroczystości nad rzeką Linawa (miejscowi składają kwiaty także w Dniu Wszystkich Świętych) przynoszą zawsze chwile refleksji.
- Uważam, że sprawę tej tragedii należy rozwikłać - powiedział płk Sylwester Trojszczyński z jednostki wojskowej w Elblągu. - Mam nadzieję, że już nigdy w naszym kraju władza nie użyje wojska przeciwko swoim obywatelom.
- Stan wojenny był narodową tragedią - dodaje Zbigniew Bojkowski, jeden z członków dawnej opozycji antykomunistycznej z Nowego Dworu Gdańskiego, inicjator budowy pomnika nad rzeką Linawa. - Dowodzi tego śmierć tych czterech żołnierzy przed 33 laty. Dziwię się, że tyle lat w wolnej Polsce sprawa ta nadal nie jest wyjaśniona. Są przecież świadkowie tego zdarzenia, powinno się zbadać okoliczności wypadku i ukarać winnych. Oni nie musieli zginąć. Uznajemy tych żołnierzy również za ofiary stanu wojennego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?