Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

26 urodziny Daniela Kaczmarka, zwariowany mecz w Gdańsku, a czas na świętowanie będzie dopiero za kilka dni

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Daniel Kaczmarek (z numerem 1) ze Zdunka Wybrzeża Gdańsk sukcesywnie poprawia się na torze żużlowym
Daniel Kaczmarek (z numerem 1) ze Zdunka Wybrzeża Gdańsk sukcesywnie poprawia się na torze żużlowym Jarek Pabijan
2 czerwca 2023 roku Daniel Kaczmarek skończył 26 lat. Dzień później na torze w Gdańsku walnie pomógł Zdunkowi Wybrzeżu w wygranej z PSŻ-etem Poznań 49:40, zdobywając 10 punktów i dwa bonusy. Kibice i koledzy z drużyny odśpiewali mu sto lat. Sam żużlowiec na razie nie ma jednak czasu na świętowanie, o czym opowiedział nam w rozmowie.

Stoczyliście zacięty bój na torze z PSŻ-etem Poznań. Pan w ostatnim biegu musiał walczyć o wygraną, aby Wybrzeże zgarnęło punkt bonusowy. Jak się to udało?
Musieliśmy zachować spokój (z Nicolaiem Klindtem - przyp.), bo wiedzieliśmy, że w najgorszym przypadku będzie 3:3. Skoro został wykluczony zawodnik przeciwnej drużyny (Jonas Seifert-Salk - przyp.). Dobrze, że w powtórce biegu udało nam się dowieźć ten bonus. Na końcu pierwszego okrążenia spojrzałem przez lewe ramię i zobaczyłem, że jedzie za mną Nicolai. Mieliśmy taki plan, że ten szybszy ma uciekać, bo w sumie była jedna ścieżka i ten drugi miał się ustawić w tą samą. I dopiero chyba na czwartym okrążeniu zobaczyłem, że za mną nie ma już Nicolaia, tylko jest Sasza Łoktajew. Na szczęście udało mi się to dowieźć.

W końcu ten ostatni, 15 bieg ułożył się dla was szczęśliwie!
Już w trzecim meczu jechałem w 15 biegu. Tak było z Landshut i wcześniej w Poznaniu. Dwa razy przywiozłem zero, więc fajnie, że to przełamałem. Zapunktowałem i od razu dało to zwycięstwo.

W boksie niczym dzisiaj pan nie rzucał?
Nie, było spokojnie. (śmiech) Tak sobie myślałem, po tej ostatniej sytuacji w Bydgoszczy, że pierwszy raz od 11 lat, kiedy jeżdżę na żużlu, to coś rozwaliłem. Bardzo mnie wtedy zdenerwował defekt. Nie będę tego rozwijał, ale dałoby się tego uniknąć. Gdyby to była złośliwość rzeczy martwych, to też byłbym wkurzony, ale nie aż tak. Teraz wyciągnęliśmy wnioski i zwracamy uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Teraz i na meczu w Poznaniu był ze mną Maciej Jąder (były żużlowiec pochodzący z Leszna - przyp.). Bardzo mu dziękuję za pomoc. To on zwracał mi uwagę na te szczegóły. Dziękuję też Sławkowi Knopowi, prezesowi Metaliki Rawicz, za udostępnienie trenera i mechanika, kiedy mają wolne. Cieszę się, że mam wsparcie od nich.

Przegraliście cztery wcześniejsze spotkania, więc takie przeboje zakończone wygraną z bonusem nad Poznaniem chyba pomogą mentalnie poczuć się lepiej, prawda?
Od trzeciego meczu sezonu znalazłem problem i w każdym spotkaniu zbierałem 7-8 punktów. Bardziej mnie jednak teraz cieszy zwycięstwo drużyny. Bo co z tego, że zacząłem lepiej jechać, jak i tak przegrywaliśmy? Drużynę stawiam na pierwszym miejscu, a ten punkt bonusowy jest taką wisienką.

Ten rewanżowy mecz z PSŻ-etem Poznań w końcu był bez słabych punktów w drużynie.
To był mecz, gdzie cały czas było bardzo blisko. Rozmawialiśmy, ale każdy się skupiał na sobie.

Coś było rzeczywiście nie tak z torem przy wejściu na drugi łuk? Było tutaj dużo wypadków, pretensji kibiców z Poznania, którzy siedzieli najbliżej...
Ja nie chcę za dużo mówić, żebym nie dostał kary. Myślę, że gdyby Eryk (Jóźwiak, menedżer Wybrzeża - przyp.) zrobił tor tak, jak chciał i mówił, to by się uniknęło tych problemów. Tak wyszło. Do ładu doszliśmy w trzeciej-czwartej serii i już było lepiej. No trudno, dzisiaj (toromistrz - przyp.) nie mógł pracować tak, jak chciał. Nie będę tego rozwijał, bo nie znam tego od środka. Dobrze, że tak się skończyło, że później komisarz zarządził dodatkowe równania. Ogarnęliśmy to. Seniorzy chyba dużych problemów tam nie mieli.

Adrian Gała tam właśnie upadał.
No tak, to akurat był bieg po polaniu toru. Ten drugi bieg tak fatalnie wyglądał i chyba przez to taka nagonka się zrobiła.

Ta wygrana z bonusem to taki prezent urodzinowy?
Można powiedzieć, że to taka dodatkowa świeczka.

Świętowanie już było?
Nie, w czwartek miałem mecz w Bydgoszczy. Spotkałem się z dziewczyną i mamą, które przygotowały mi prezent. Zjedliśmy ciasto i wypiliśmy kawę. Cały dzień w warsztacie siedziałem i dopiero przed godz. 23 wyszedłem. Z mechanikami robiliśmy motocykle po wspomnianym defekcie z Polonią (w pierwszym biegu meczu przegranego 41:49 - przyp.). Wszystko było rozbierane w drobny mak i sprawdzane. Jeszcze w piątek dostałem późny telefon, że w niedzielę są zawody "Złotego Kasku" i czy nie chcę w nich wystąpić. Musieliśmy trochę posiedzieć, bo wyszło tournee Leszno, Gdańsk i Niemcy. Do domu wrócę dopiero w poniedziałek i może dopiero wtedy usiądziemy w warsztacie. Najpierw jest robota, a później można świętować.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki