Na podstawie meldunków wyrabiano później polskie prawa jazdy i karty stałego pobytu. Prokuratorzy, którzy zajmują się sprawą, nie wykluczają wątków korupcyjnych. Sprawą interesuje się również ambasada Niemiec w Polsce.
Proceder był prosty. W prywatnych mieszkaniach przy ul. Drzymały i Wojska Polskiego w Bytowie meldowano cudzoziemców (najczęściej były to osoby z niemieckim obywatelstwem, ale mające nazwiska zza naszej wschodniej granicy - najczęściej rosyjskie).
Po zameldowaniu danej osoby do Wydziału Komunikacji i Drogownictwa w Starostwie Powiatowym w Bytowie przychodziły wnioski o zamianę posiadanego przez nich niemieckiego prawa jazdy na polskie. Kolejne wnioski, ale tym razem o wydanie karty stałego pobytu, trafiały do Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dzięki temu wszystkie meldowane w Bytowie osoby zalegalizowały swój pobyt w Polsce. Potwierdzają to nasi informatorzy. - Polskie prawo jazdy jest honorowane w całej Unii Europejskiej, szczególnie teraz, po podpisaniu przez Polskę traktatu z Schengen, który otwiera granice wewnętrzne Unii Europejskiej - mówi nasz informator.
- Prawo jazdy, w połączeniu ze stałym miejscem zameldowania i kartą stałego pobytu daje tym osobom wręcz nieograniczone prawa i możliwość swobodnego poruszania się po terenie całej Unii.
Prawdopodobnie chodziło po prostu o legalizację pobytu danej osoby w krajach Unii Europejskiej. Tym bardziej, że większość zameldowanych cudzoziemców nie była rdzennymi mieszkańcami Niemiec - pochodzili zza naszej wschodniej granicy. W sprawę mogą być zamieszani dwaj Rosjanie mieszkający na terenie naszego województwa.
Proceder wykryli funkcjonariusze Straży Granicznej z Ustki. Po wykryciu nieprawidłowości i zebraniu odpowiednich informacji przekazali sprawę do Prokuratury Rejonowej w Bytowie. - Mogę potwierdzić, że prowadzimy wspólnie z bytowską policją taką sprawę - mówi Jan Zborowski, prokurator rejonowy z Bytowa.
- Proceder jest na tyle duży i poważny, że zastanawiamy się nawet nad przekazaniem sprawy do Prokuratury Okręgowej w Słupsku. Obecnie sprawdzamy wszystkie meldunki z tych mieszkań i przesłuchujemy świadków oraz właścicieli obiektów. Jak na razie ciężko mi nawet zakwalifikować tego rodzaju przestępstwo. Może być to zarówno wyłudzanie, jak i poświadczanie nieprawdy.
Zborowski powiedział nam również, że nie wyklucza w tej sprawie wątków korupcyjnych. Okazuje się bowiem, że aby otrzymać zameldowanie i wymienić niemieckie prawo jazdy na polskie, trzeba przebywać w danym miejscu pół roku. Niektóre osoby były natomiast meldowane dosłownie po kilku dniach od swojego rzekomego przyjazdu. - Nie wykluczam takich działań, ale nie mamy jeszcze jednoznacznych dowodów - dodaje prokurator.
Niewiele więcej mówią o sprawie bytowscy policjanci. Ich rzecznik Roman Krakowiak zdradził nam tylko, że prowadzone jest w tej sprawie postępowanie. Nie chciał powiedzieć, ile osób już przesłuchano. Krakowiak nie chciał nam również potwierdzić informacji o tym, że właściciel mieszkań, w których meldowano cudzoziemców, był już wcześniej pod lupą policjantów i prokuratorów w całkiem innej sprawie, która wydarzyła się w 2001 roku. Chodzi o nielegalny handel młodymi dziewczynami do Niemiec. Nam natomiast udało się nieoficjalnie ustalić, że właściciel mieszkania był w ten proceder zamieszany.
Sprawą interesuje się już ambasada Niemiec w Polsce. Dyplomaci chcą poznać listę rzekomych obywateli niemieckich, którzy wymienili swoje prawa jazdy na polskie. Na podstawie tych danych mają sprawdzić, w jaki sposób uzyskali oni obywatelstwo niemieckie.
Osobne działania w tej sprawie podjęli także urzędnicy z bytowskiego starostwa powiatowego. Wiadomo, że część polskich praw jazdy wydana na podstawie niemieckich dokumentów została już anulowana. W innych przypadkach odmówiono zgody na wydanie polskiego prawa jazdy.
Nasi informatorzy twierdzą, że sprawa jest rozwojowa i może swoim zasięgiem obejmować całe woj. pomorskie. - Dane, które zebrali strażnicy graniczni, pochodzą z ostatnich 12 miesięcy. Możliwe jednak, że proceder ciągnął się dłużej. Wiem, że są już podejrzenia co do meldunków w innych miejscowościach naszego regionu - dodaje nasz informator.
Grzegorz Goryński, rzecznik prasowy Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku potwierdził nam tylko, że funkcjonariusze straży, w ramach swoich uprawnień, zajmują się m.in. sprawdzaniem legalności pobytu w naszym kraju cudzoziemców. Nie chciał jednak ujawnić konkretnych działań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?