18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

200 zbrodni do wyjaśnienia. Jest szansa na wykrycie zabójców pary emerytów?

Szymon Zięba
Nie udało się ująć morderców Elżbiety i Henryka P. z Gdańska. W zeznaniach świadków pojawiali się tajemniczy mężczyźni. Śledczy  nie ustalili ich tożsamości.  Sprawę umorzono w  styczniu 1996 roku
Nie udało się ująć morderców Elżbiety i Henryka P. z Gdańska. W zeznaniach świadków pojawiali się tajemniczy mężczyźni. Śledczy nie ustalili ich tożsamości. Sprawę umorzono w styczniu 1996 roku www.sxc.hu
We współpracy z Prokuraturą Apelacyjną w Gdańsku przedstawiamy cykl kryminalny, w którym wracamy do 200 zbrodni, do których doszło na terenie gdańskiej "apelacji" na przestrzeni ostatnich 30 lat i które nie zostały wyjaśnione. Przybliżamy kulisy pracy analityków zajmujących się sprawami oraz opisujemy zbrodnie sprzed lat, których sprawców nie udało się namierzyć. Śledczy zwracają się z apelem: każdy, kto może pomóc w rozwikłaniu opisywanej sprawy, proszony jest o kontakt z redakcją, poinformowanie najbliższej jednostki policji lub prokuratury okręgowej w Gdańsku na adres [email protected].

Tuż po brutalnym morderstwie o Elżbiecie i Henryku P. mówili: spokojne małżeństwo z Gdańska, mieszkali samotnie w swoim domku jednorodzinnym przy ul. Mozarta. Żyli z emerytur i pomocy dorosłych już dzieci. Raczej nie utrzymywali zażyłych kontaktów z sąsiadami. Nie było widać, żeby opływali w specjalne luksusy. Jedną z droższych rzeczy ich majątku był samochód.

Głuchy telefon
Pogoda na początku 1995 roku nie skąpiła śniegu. Henryk P. lubił, gdy dookoła jego domu panował porządek. W okolicach 9-10 stycznia sąsiedzi małżeństwa zauważyli, że na posesji Elżbiety i Henryka P. nie było już tak schludnie jak zwykle. Co więcej, nad drzwiami wejściowymi przez kilka dni paliło się światło, a furtka była ciągle otwarta.
Już później, z zeznań świadków wynikało, że Henryka P. widziano jeszcze 11 stycznia 1995 roku, gdy robił zakupy w pobliskim sklepie. Pracująca tam kobieta powiedziała później prokuratorom, że dokładnie to pamięta.

Tego samego dnia córka małżeństwa Henryka i Elżbiety P. otrzymała od rodziców list. Postanowiła do nich zadzwonić. Powiedziała śledczym, że to było między godziną 18 a 19. Najpierw jednak telefonu nikt nie odbierał. Przy ponownych próbach połączenia, sygnał był "zajęty". Kobieta uznała, że być może najpierw rodziców nie było w domu, a później gdzieś dzwonili.

Z ustaleń śledczych: 14 stycznia, zaniepokojona sąsiadka poleciła swojej wnuczce, by ta sprawdziła, co się dzieje w mieszkaniu Henryka i Elżbiety P. Razem z dziewczyną zabrał się jeszcze mieszkający nieopodal kolega.
Mężczyzna zeznawał później, że drzwi od frontu posesji małżeństwa P. były zamknięte. Otwarte natomiast były te od ogrodu. Razem z dziewczyną, przez piwnicę, wszedł do domu. Już w przedpokoju natknął się na liczne ślady krwi. Po chwili zauważył ciała emerytów. Jego uwagę zwróciła odłożona słuchawka telefonu.

Pętle na szyjach, głowa na poduszce
Pierwszy zaatakowany został Henryk P., gdy zabójcy wychodzili z piwnicy. Kryminalni wyczytali to ze śladów krwi, znalezionych na ścianie, przy drzwiach pomieszczenia. W tym czasie Elżbieta P. prawdopodobnie przebywała na piętrze budynku lub w kuchni. W pokojach zabezpieczono bowiem rozłożone przybory do szycia i produkty, przygotowane do pieczenia ciasta. Według śledczych kobietę zaatakowano na parterze budynku.
Mordercy ofiary skrępowali drutem. Pod głową Henryka P. położyli poduszkę. Na szyjach pobitych małżonków zacisnęli pętle.
Zabójcy byli bezwzględni i zdecydowani. Bili, zadając liczne rany. Celowali w głowy.
Z akt śledczych: W zestawieniu z faktem, że podczas oględzin miejsc zabójstwa ujawniono odwieszoną słuchawkę telefonu, może to wskazywać, że córka emerytów zadzwoniła do domu rodziców akurat w czasie zdarzenia. Jest to jednak tylko przypuszczenie, nie jest zaś możliwe dokładne ustalenie dnia i godziny zgonu państwa P.

Krew na liniach papilarnych
Mężczyzna, który znalazł ciała, zadzwonił po policję. Funkcjonariusze już w trakcie oględzin mieszkania Henryka i Elżbiety P. zabezpieczyli liczne ślady krwi na ścianach, podłodze i meblach. Według śledczych, mordercy przetrząsali pokoje. Policjanci znaleźli krwawą plamę na bieliźnie, w szafce, na piętrze budynku.
Zabezpieczono także za-krwawione między innymi odciski linii papilarnych, w tym również na słuchawce telefonu.
Na podstawie śladów obuwia i sposobu działania eksperci stwierdzili: morderców było przynajmniej dwóch. Najdziwniejsze jednak było to, że z domu prawdopodobnie nie zginęło nic wartościowego. Śledczy: U ofiar ujawniono obrączki, a także łańcuszek na szyi Elżbiety P.
W mieszkaniu emerytów został kolorowy telewizor, biżuteria i samochód.

Bez przełomu
Zarówno bliżsi znajomi, jak i rodzina zamordowanych mówili: Henryk i Elżbieta P. byli ostrożni. Do domu obcych raczej nie wpuszczali. Z zeznań mieszkańców ulicy Mozarta wynikało, że w czasie, kiedy P. nie byli już widywani, w okolicy widziano "młodych mężczyzn".
Jedna z przesłuchiwanych kobiet zeznała, że 11 stycznia 1995 roku, około godziny 20.45, gdy do domu odwoził ją kolega, zauważyła dwóch mężczyzn, którzy szli "tym samym tempem", po obu stronach ulicy. Jeden z nich, ten, który szedł lewą stroną, na wysokości domu P., zniknął z pola jej widzenia. Kobieta powiedziała śledczym, że miała wtedy wrażenie, że wszedł on na teren posesji Henryka i Elżbiety P.

W toku zakrojonego na szeroką skalę śledztwa, próbowano znaleźć związek między dwójką tajemniczych mężczyzn a mordem. Próbowano też wytypować osoby, które mogły mieć związek z zabójstwem lub chociaż coś o nim wiedzieć. Przeszukano kilkadziesiąt wybranych mieszkań. Zatrzymano, przesłuchano i sprawdzono wiele osób. Od nich wszystkich pobrano odciski linii papilarnych, które później przebadano. Bez rezultatów. Funkcjonariuszom nie udało się dokonać przełomu w śledztwie: nie ustalono, czy był jakiś związek między tajemniczymi mężczyznami a bestialskim zabójstwem, nie udało się także ustalić ich tożsamości.

Umorzenie
W toku dochodzenia wyeliminowano wszystkich wybranych podejrzanych - żadna z tych osób nie miała bowiem związku z mordem. Nie udało się także jednoznacznie określić motywów morderców.
Na początku 1996 roku, po ponad roku żmudnego, choć intensywnego dochodzenia prokurator ówczesnej Prokuratury Rejonowej Gdańsk Południe wydał postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie "zabójstwa pomiędzy 11 a 14 stycznia 1995 roku".

Szansa na wykrycie
Choć sprawę podwójnego mordu umorzono wraz z nowatorską inicjatywą gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej pojawiła się nadzieja na namierzenie morderców małżeństwa z Gdańska.
Eksperci prokuratur okręgowych w Gdańsku, Elblągu, Słupsku, Bydgoszczy, Toruniu i Włocławku na polecenie Ireneusza Tomaszewskiego, prokuratora apelacyjnego w Gdańsku, wrócą do ponad 200 spraw dotyczących niewyjaśnionych morderstw, do których doszło na terenie gdańskiej "apelacji" na przestrzeni ostatnich 30 lat.
Szansę na rozwikłanie zagadki morderstwa małżeństwa dają znalezione na miejscu zdarzenia linie papilarne, które mogą pomóc w identyfikacji sprawcy nawet po upływie wielu lat.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki